W krzywym zwierciadle. Recenzja „Drugiego spektaklu”.

W jaki sposób wyglądamy z perspektywy aktora? Jak się zachowujemy i czego oczekujemy od odgrywanej przez niego postaci? Pytania te to podstawa Drugiego spektaklu Agnieszki Misiewicz, wystawianego w Teatrze Polskim w Poznaniu.Akcja toczy się wokół dziewięciu krzeseł; aktorzy, zwróceni twarzą do publiczności, symbolizują ją, tworząc atmosferę absurdu. W pierwszej części odgrywają sytuacje opisywane przez głos z offu, humorystycznie przedstawiając odbiorcę w różnych, często powtarzających się w teatrze sytuacjach. Znudzenie, dzwoniący telefon, czy przerwa między aktami; wszystkie wbijają widzowi szpilę i jednocześnie puszczają do niego oko, pół żartem-pół serio, prezentując wszystko, co składa się na każde wyjście do teatru.

Druga część nieznacznie odbiega tematem od poprzedniej. Aktorzy wchodzą między oglądających, by następnie odgrywać trapiące ich problemy. Pojawiają się więc: klasyczna samotność, odrzucenie i problemy z matką. Szybko jednak orientujemy się, że coś jest nie tak; tematy stają się coraz dziwniejsze a postaciom kończą się pomysły.

Sztuka Agnieszki Misiewicz ukazuje rosnące znieczulenie i chęć nowych, coraz bardziej ekstremalnych wrażeń, czego efekty widać również w teatrze. To, co byłoby nie do pomyślenia jeszcze kilkadziesiąt lat temu, dzisiaj jest już normą i nie wywołuje żadnej sensacji. Ma to swoje dobre strony, chociażby w przypadku tematów tabu i akceptacji w społeczeństwie. Problem pojawia się jednak, gdy ludzie uodparniają się na przemoc. Cierpienie przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie, staje się wydmuszką, będącą na scenie jedynie przy okazji.

Drugi spektakl to dobre aktorstwo i satyra, która nie tylko powoduje uśmiech na twarzy, ale również skłania do spojrzenia na nas samych z innej perspektywy. Czy w dzisiejszych czasach potrzebujemy jeszcze teatru, zalani przez wiele różnych alternatyw? Czy jest on w stanie sprostać rosnącym żądaniom nienasyconej publiki? [K. Wiśniewski, 2A]